środa, 30 stycznia 2013

George Orwell - Rok 1984

     Jest to pozycja, z którą każdy szanujący się człowiek powinien zapoznać. Traktuje ona o idealnie działającej, przerażającej utopii inspirowanej ustrojem komunistycznym. To idealne działanie zapewnił systemowi gwałtowny rozwój techniki transmisji oraz odbioru dźwięku i obrazu, dzięki której "Wielki Brat" jest w stanie nadzorować wszystko i każdego, a tzw. myślozbrodnia opłacana jest śmiercią. Problem z tym, że myślozbrodnią jest najmniejsze odstępstwo od sposobu myślenia narzucanego przez Partię. To właśnie jest jednany aspekt ludzkiego życia, nad którym systemom totalitarnym nie udało się zapanować. Szczególnie przerażające jest to, że przy dzisiejszej technice idee te bez problemu dałoby się wprowadzić w życie.
     Sama fabuła książki przedstawia nam los przykładnego obywatela Wistona Smitha, który zaczyna zdawać sobie sprawę, iż przed Partią również coś istniało, a przeszłość nie jest zjawiskiem relatywnym i zmiennym. Po drodze, na przekór partyjnemu programowi, udaje mu się znaleźć prawdziwą miłość oraz zaznać smak pozbawionego ograniczeń życia. Jednak stan ten trwa krótko i bohater szybko tafia do ministerstwa miłości. Tam przekonuje się o istnieniu nierozerwalnej więzi łączącej umysł i ciało. Innymi słowy, przy pomocy tortur uczy on się że wynik równania 2+2 zależy tylko od woli partii.
     Jednak nie fabuła, (która jest nota bene wyjątkowo przewidywalna) czyni tę książkę wyjątkową. Chodzi tu raczej o fakt, iż autor przedstawił tam wizję idealnego, niezniszczalnego systemu totalitarnego, który z czasem osiąga coraz większą kontrolę nad społeczeństwem. Jest to swoista przestroga dla każdego obywatela, który wierzy, iż da się stworzyć raj na Ziemi. Podziw należy się panu Orwellowi również za stworzenie modelu gospodarczo-politycznego  jaki by w takiej sytuacji musiał zaistnieć. Z wyżej wymienionych powodów gorąco polecam tą pozycję.

piątek, 18 stycznia 2013

Jacek Dukaj - Extensa

 
      Jest to pierwsza powieść Jacka Dukaja, z jaką kiedykolwiek miałem okazję się spotkać. Jak dotąd jest to jedyna zauważona przeze mnie książka, w której tak umiejętnie przepleciono najlepsze elementy fantasy oraz science-fiction. W połączeniu z obszerną wiedzą naukową autora daje to naprawdę fenomenalny efekt. Można byłoby długo myśleć nad myślami i ideami wykreowanym przez powieściopisarza, jednak lepszy efekt da krótkie streszczenie.
      Na samym początku zostaje nam przedstawiony obraz sielskiej wsi położonej na stepach. Mianowice przed oczami powinno się Wam się przed oczami pojawić małe gospodarstwo z liczną rodziną, park z rzeczką oraz morze stepów, na których wypasane są tabuny koni. Na tym gospodarstwie żyje sobie mały radosny chłopczyk, którego radosne dzieciństwo mąci tylko śmierć ukochanego dziadka. Jednak ten z tajemniczych powodów nie odchodzi na stałe  i dalej spędza z wnukiem radosne chwile pod cmentarnym dębem. Potem z chłopczyka wyrasta chłopiec, by potem stać się mężczyzną, który odnajduje miłość swojego życia. Po drodze bohater dowiaduje się, że "Zielony Kraj", czyli jego ojczyzna zajmuje tylko mały kawałek Ziemi. Reszta należy do tajemniczych "Ich", którzy regularnie służą dostawami technologicznych artykułów nie domagając się niczego w zamian. Następnie jego życie zostaje odmienione przez dziwne zjawisko powstałe na stepach, które zagnało go do pałacyku mistrza Bartłomieja. Tam kurując się spędza długi okres czasu poznając jednocześnie rzecz dotąd mu niedostępną, a mianowicie naukę. Znaczną ilość czasu potem odkrywa on "Organy Światła", urządzenie, które łączy ludzki umysł z ogromną sztuczną kometą penetrującą pustkę wszechświata. Jednak zjawisko odkryte przez właśnie tą kometę, zwaną Extensą prowokuje "Ich" do działania.
      Czy informacja może być życiem? Jak funkcjonuje wszechświat? Gdzie jest granica ludzkiego organizmu? Na takie właśnie pytania stara się odpowiedzieć autor, a to dzięki bogatemu językowi i interesującej fabule umożliwiło mu stworzenie tej wyjątkowej powieści. W zasadzie jest ona  również o tyle interesująca, że może prezentować wkrótce czekającą nas przyszłość, a to dostarcza materiału na godziny przemyśleń. Z tego powodu osobom, które nie boją się używać rozumu serdecznie tą pozycję polecam.
Z.

piątek, 11 stycznia 2013

Felieton


„Natura ludzka musi zawsze coś;  różnice są tylko w odcieniach.”

Zastanowię się tym razem nad istotą człowieka, zwaną też jego naturą. Kłamliwi ewolucjoniści twierdzą, iż ta też ukształtowała się na drodze trwającej miliony lat ewolucji, dzięki doborowi naturalnemu bądź też zmianom psychospołecznym. Może i brzmi to sensownie, jednak głoszą oni również wszem i wobec, że natura ta zbytnio nie różni się od zwierzęcej oraz zasadniczo ma takie same potrzeby.
To oczywiście jest paskudnym kłamstwem, ponieważ przecież ludzie zawsze trzymają na smyczy swe atawistyczne instynkty, ani nie „defekują” się pod siebie. Na uchybienia od tych zasad miłujący nas Jego Makaronowatość, nigdy by nie pozwolił, prawda? Mimo wszystko cele pozostają takie same jak u naszych braci mniejszych. Najlepiej zobaczyć można to na przykładzie ludzkich stad, nietkniętych jak dotąd cywilizacją, a mianowicie pospolitych dresów. Jeśli ktoś dotąd nie miał nieprzyjemności spotkania się z tą grupą, krótko ją scharakteryzuję.
Najczęściej są to ofiary ruskich sterydów, których przedawkowanie objawia się niebywałym wzrostem masy mięśniowej i osiągnięciem inteligencji przeciętnego ziemniaka. Zakutani są oni najczęściej w ortalionowe szaty, a dobry humor zapewnia im podejrzanie tanie wino oraz muzyka plemienna puszczana z przenośnych odtwarzaczy. Lecz zajmijmy się , tu celami ich egzystencji. Jest to mianowicie jak najszersze „rozprzestrzenienie swej puli genowej” oraz zdobycie jak największej ilości płynnego chleba.
Tłumacząc inaczej to właśnie są główne cele ludzkiego istnienia, czyli prokreacja oraz zdobywanie pożywienia. Niektórzy do tych celów zaliczyliby też dążenie do własnego przetrwania, lecz coroczne przyznawanie nagród Darwina tą tezę obala. Jeśli nie wiesz, o co chodzi, a masz butlę gazową, szlifierkę i marzenie, by być wszędzie naraz, to stale masz szansę na główną wygraną. Akurat to są te cele, do, których każdy człowiek mniej lub bardziej świadomie dąży. Najważniejszym oczywiście jest zainteresowanie płci przeciwnej. W bardziej skrajnych przypadkach, chęć wzbudzenia takowego zainteresowania objawić się może kupnem chloroformu bądź grubego kija, lecz zwykle z niewiadomych przyczyn człowiek wybiera opcję trudniejszą.
Tą właśnie opcją jest zademonstrowanie swojej indywidualności, a to właśnie jest jeden z subtelnych odcieni. Zwykle ów pokaz z prawdziwą indywidualnością nie ma nic wspólnego, ponieważ z wrodzonego lenistwa większość ludzi wybiera ze wzorców gotowych. Zwykle rzekoma indywidualność demonstrowana jest poprzez zgolenie głowy i założenia szalika kibica, poproszenie mamy o kupno glanów bądź wdziania ubrań, które swym ubarwieniem zawstydzić mogą miastowe neony.

Oczywiście, jeśli chciałbyś rozwinąć prawdziwą indywidualność, czyli swoje własne poglądy i sposób postrzegania świata, masz szansę udać się do instytucji zwanej podstawówką/gimnazjum/liceum. Tam poprzez, nudne lekcje, obecność jedynych autorytetów oraz liczne bezcelowe testy, oceniane przez pryzmat klucza masz niepowtarzalną szansę, by rozwinąć swoje zainteresowania oraz poznać otaczający nas świat. Oczywiście to dopiero po nocnym zakuwaniu i całodniowych lekcjach, po których nie masz siły włączyć mózgu. Oczywiście w zamian dowiadujesz się, w jaki sposób elektrony przemieszczają się pomiędzy powłokami atomu, bądź potrafisz w tekście porannej gazety rozpoznać zdanie podrzędnie złożone. Niewątpliwie są to rzeczy przydatne, a ich znajomość niewątpliwie codziennie wywołuje na twarzy uśmiech.
A skoro już o indywidualności mowa, to lwią jej część kształtuje światopogląd. Oczywistym jest, iż najlepszym światopoglądem jest ten prawicowy oraz teistyczny, a za całym złem świata stoją Żydzi, masoni, ateiści oraz ci najbardziej przerażający, czyli cykliści. Prawdę mówiąc jest obecnie rzecz drugorzędna, ale w niejednym kraju z powodu innego wyznania bądź światopoglądu może czekać Cię prawdziwe, porządne ukamienowanie lub niepodziewanie przedawkować możesz ołów, zwykle w postaci szybkiej iniekcji z kałasza. Więc jeśli tylko odszedłeś od Jezusa/Allacha/Niewidzialnego Różowego Jednorożca, lepiej zachowaj to dla siebie.
 Oczywiście rola światopoglądu jest bardzo ważna, bo co Ci po tym, że myślisz jak Partia i robisz to, co Partia, skoro nie możesz zdecydować, jaką herbatę sobie zaparzysz? Przykładowo utylitarysta ma prawo wybrać smaczną herbatę z upraw, na których ludzie otrzymują godziwą zapłatę, katolik zagotować ją na święconej wodzie, a komunista zechcieć może okraść z niej i jednocześnie spalić jakąś burżuazyjną plantację. W państwach na tzw. Modelu Radzieckim do tego ogranicza się rola, jakże przydatnego światopoglądu.
            Są również różnice na tyle subtelne, że przy porównaniu ich do odcieni, nie rozpoznałaby ich nawet kobieta. Jest to na przykład rodzaj preferowanej czekolady, ulubiona poezja lub kolor skóry. Zwykle bywają to rzeczy nieistotne, lecz istniał okres, w którym osoby, którym nie podobały się kolędy oraz ewangelie radośnie podsycały płomienie stosów. Właściwie do dzisiaj istnieją ludzie, którzy z radością wypędzą bożym ogniem Szatana z Twojego serca. Dosłownie.
Wróćmy jednak do meritum sprawy, nieważne ile wygłosilibyśmy wzniosłych słów lub napisali traktatów o naturze ludzkiej, człowiek zawsze pozostanie tylko „zwierzęciem zdolnym do śmiechu”, którego życiowym celem jest zdobycie atrakcyjnego partnera, a różnice pomiędzy jednostkami były i są tylko odcieniami.
Z.